Obecnie, gdy pojawia się temat polityki Izraela, jego krytyka przybiera dziwny ton. Nie krytykuje się tutaj rządu, lecz społeczeństwo. Na niektórych zachodnich uczelniach otwarcie gnębi się studentów pochodzenia żydowskiego. Według Anti-Defamation League, w ciągu kilku ostatnich lat nastąpiły wzrosty różnorakich ataków na żydowskich studentów. W 2021 na uczelniach wyższych w USA zgłoszono, aż 155 (w 2014 zgłoszono zaledwie 47). Dodatkowo we wspomnianym raporcie jest mowa o 2717 przypadkach ataków na Żydów rocznie w całym kraju. Raport z ubiegłego roku mówi o wzroście do 3697 przypadków. Wzrost zanotowano również w szkołach i uczelniach wyższych. Dokąd to zmierza? Pojawiają się czasem opinie, że Żydzi i obywatele Izraela ponoszą winę za błędy, jakie są tam popełniane. Nie wiem, jaką odpowiedzialność za to, co się dzieje de facto w strefie wojennej, ponoszą dzieci gnębione w szkołach, czy francuska Żydówka ocalała z Holocaustu, zamordowana przez arabskiego mordercę, skierowanego po tym na leczenie psychiatryczne. Żyjemy w podzielonym świecie. Wydaje się, że żelazna kurtyna upadła, ale jednak okazuje się to nie być prawdą. Widzimy stale aktualny podział na zachód i wschód.