Bobi Wine – lider ugandyjskiej opozycji – po raz kolejny trafił do szpitala po starciu z siłami policji. Tym razem pojemnik z gazem łzawiącym zranił jego nogę, przez co musiał przejść operację usunięcia odłamków. Nie mógł cieszyć się spokojem po wykonaniu zabiegu, albowiem został bardzo szybko wypisany ze szpitala, w którym jego życie oraz wolność były zagrożone przez rządowych agentów prezydenta Yoweriego Museveniego. Kim jest Bobi Wine i dlaczego jego sukces tak bardzo przeszkadza Museveniemu?
Robert Kyagulanyi Ssentamu urodził się 12 lutego 1982 roku w szpitalu w Nkozi, a dorastał w ugandyjskiej stolicy, Kampali. Choć wychowywał się w kampalskich slumsach, to rozumiał istotę nauki i podążania za własnymi marzeniami. W 2003 roku uzyskał dyplom Uniwersytetu Makerere w Kampali, gdzie studiował muzykę, taniec i teatr. Ukończył prawo na Uniwersytecie Cavendish, a także studiował na Harvardzie. Nieodłącznym elementem jego życia była (i wciąż jest) muzyka, której postanowił oddać się w stu procentach. Karierę rozpoczął na początku lat 2000. i przyjął wówczas pseudonim BobiRob, by następnie zmienić go na Bobi Wine.
Szybko odniósł sukces na ugandyjskiej scenie muzycznej oraz zyskał szacunek wśród mieszkańców Ugandy, dla których jego muzyka była odzwierciedleniem ich życia w biednych gettach Kampali. W swoich utworach często poruszał niewygodne dla polityków tematy oraz zwracał uwagę na kwestie dotyczące zdrowia czy ogólne problemy społeczne. Ta inicjatywa doprowadziła do tego, że Wine szybko zyskał przydomek „Prezydenta Getta”, co miało ogromny wpływ na jego późniejszą karierę polityczną.
Jego zaangażowanie w obalenie reżimu prezydenta Museveniego nie spodobała się osobom znajdującym się na szczycie ugandyjskiej władzy. Szybko rosnąca popularność Bobiego istotnie zagraża obecnemu prezydentowi, więc ten postanowił pozbyć się go za wszelką cenę. Po raz pierwszy popularny muzyk został aresztowany 15 sierpnia 2018 roku pod zarzutem posiadania broni palnej. Co więcej, przed procesem został brutalnie pobity, przez co potrzebował pilnej opieki medycznej. Wywołało to falę protestów przeciwko nielegalnemu przetrzymywaniu Wine’a, która doprowadziła do wycofania wszelkich zarzutów. Krótko po tym został jednak znowu aresztowany. Tym razem oskarżono go o zdradę stanu. Gdy zwolniono go ponownie, udał się do Stanów Zjednoczonych, by kontynuować leczenie.
Bobi Wine nie przestraszył się reżimu Museveniego i postanowił stawić mu czoła w bezpośrednim starciu – podczas wyborów prezydenckich w 2021 roku. Zanim doszło do głosowania, Wine bywał wielokrotnie zatrzymywany i aresztowany, a to prowadziło do licznych demonstracji, które miały miejsce w Ugandzie. Wynik wyborów wykazał, że prezydent Yoweri Museveni je wygrał, zdobywając 58,6% głosów, jednak dla Wine’a i jego zwolenników rezultat ten był sfałszowany. Niestety, nie mógł on zgłosić tej sprawy do Sądu Najwyższego, którego przewodniczący ewidentnie stał po stronie prezydenta Museveniego.
Prześladowania polityków opozycji to ogromny problem w Ugandzie. Nie tylko Bobi Wine nie może liczyć na spokój. Również jego koledzy z partii National Unity Platform borykają się z ogromnymi problemami, pobiciami i aresztowaniami. Urzędujący od 1986 roku prezydent Yoweri Museveni sprawuje autorytarne rządy, których za nic nie chce oddać. Choć Uganda na początku swojego istnienia była jedną z niewielu dobrze prosperujących demokracji w Afryce, to z biegiem lat stopniowo traci ten zaszczytny tytuł. To przecież jeszcze przed objęciem władzy przez ówczesnego prezydenta kraj ten był rządzony przez prawdziwych tyranów, którzy doprowadzili do śmierci prawie miliona ludzi.
Museveni niczym Bobi Wine marzył o rewolucyjnej walce, w której pokonałby rządy dyktatorów. To właśnie obecny prezydent przyczynił się do upadku Miltona Obotego i Idiego Amina, którzy terroryzowali kraj w przeszłości. Jego przywództwo początkowo prowadziło do polepszenia sytuacji w kraju, a Uganda była stawiana za wzór dla innych państw afrykańskich. Wszystko to sprawiło, że znalazł on wielu zwolenników na Zachodzie. Jednak jego działania oraz coraz bardziej widoczny skręt w stronę autorytaryzmu spowodowały, że jego sojusznicy coraz śmielej się od niego odwracają. Museveni za nic jednak ma fakt, iż zrujnował dobrze prosperujące państwo. Z racji wieku (15 września skończy 80 lat) przygotowuje się do nieuchronnego przekazania rządów, a na swojego następcę wyznaczył swojego syna – Muhooziego Kainerugabę, znanego z kontrowersyjnych przekonań (popierał atak Rosji na Ukrainę).
Choć wypowiedzi Kainerugaby mogły nieco zastopować jego drogę do prezydenckiego pałacu, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że w 2026 roku to właśnie on zastąpi Museveniego w wyborach. Najprawdopodobniej zmierzy się z Bobim Winem, który ponownie podejmie próbę walki o odbudowę kraju. Oczywiście jeżeli do tego czasu nie wydarzy się nic tragicznego, co przekreśliłoby szanse Ugandyjczyków na lepszy los.
Korekta: Anna Czernecka
II Korekta: Małgorzata Nowak
grafika tytułowa: Wikimedia Commons / CC / Mbowasport