Źródło grafiki tytułowej: Christian Wittmann/CC 3.0
W 2012 roku Xi Jinping obejmuje stery nad Chińska Republiką Ludową (ChRL). Za jego rządów Państwo Środka kończy również z polityką chowania głowy w piasek rozpoczętą jeszcze za końcówki rządów Denga Xiaopinga w latach 90. Polegające na skupieniu się rozwoju Chin przy pomocy zachodniej technologii i inwestycji, taniej siły roboczej oraz podpięciu się ChRL do światowego handlu na morzu przy jednoczesnym umiarkowanym i cierpliwym podejściu do kwestii politycznych. To znaczy na unikaniu nie potrzebnych konfrontacji czy reakcji na wydarzenia ze świata nie zwracając na siebie uwagi. Zwłaszcza ówczesnego hegemona czyli Stanów Zjednoczonych. Ład międzynarodowy jakie USA narzuciło światu po upadku ZSRR bardzo sprzyjał rozwijającym się Chinom.
I właśnie Xi zerwał z tą polityką. Pokazując Chiny jako dumny kraj powracający stopniowo na swoje miejsce w historii jako główny hegemon, gdzie glob staje się na powrót sinocentryczny, a pozostałe państwa jego trybutariuszami. Niemniej to nie jest takie proste. Chiny może i zaczęły bardziej rewizjonistyczną politykę podważającą obecny ład międzynarodowy, lecz nadal z niego korzystają do własnego rozwoju, a same jeszcze nie są gotowe do bezpośredniej konfrontacji z Amerykanami.
Pod względem PKB nadal są numerem dwa na świecie i aktualnie spowolnienie gospodarcze oraz liczne problemy wewnętrzne (np. kryzys demograficzny, bańka na rynku mieszkań) na razie muszą zajmować uwagę decydentów z Pekinu. Dochodzi do tego reforma armii i rozbudowa marynarki wojennej, które nie zakończą się wcześniej niż 2027 rok. I mimo iż USA słabnie to nadal pozostaje niekwestionowanym numerem jeden na tę chwilę.
Dlatego nie należy się spodziewać co najmniej w najbliżej przyszłości bezpośredniej wojny między mocarstwami i całkowitego podważenia obecnego ładu ze strony Pekinu. Ten błąd popełnia już Rosja wypowiadając wojnę Ukrainie, gdzie Moskwa spodziewała się raczej szybkiej wojny i braku jedności zachodu. Myśląc, że letarg i dekadencja zachodnich elit zwycięży. Niestety dla nich się przeliczyli i uwikłali się w długą i bardzo kosztowną wojnę.
Co zaskoczyło nie tylko Moskwę, a też Państwo Środka. Nie spodziewających się zgranego zachodu przeciwko Rosji i wpierającego Ukrainę. I w tym momencie możliwe, że Chiny podważające ład międzynarodowy być może przemyślały możliwą inwazję morską na wyspę Tajwan, do której mają roszczenia terytorialne. Zatem w kontekście jakże ważnego tematu półprzewodników. Tajwan nie tylko jest ośrodkiem najnowocześniejszych na świecie mikrochipów, ale także miejscem politycznej rozgrywki między ChRL, a USA.
Przedsiębiorstwa takie jak TSMC (Taiwan Semiconductor Manufacturing Company), UMC (United Microelectronics Corporation), Mediatek, Realtek, Winbond, ASE Technology Holding to nie tylko Tajwańskie firmy z branży półprzewodników. One w zasadzie gwarantują niepodległość wyspie i chronią politycznie wyspę przed inwazją ze strony Pekinu, ponieważ wzięły jako zakładnika światową gospodarkę. Tajwańskie firmy stanowią około 50% światowego rynku półprzewodników. Gdyby ChRL nawet sukcesywnie zajęły wyspę (nie tylko ze względu na swoje roszczenia terytorialne, ale również z chęcią zdobycia najnowocześniejszych technologii) i zniszczeniu uległaby infrastruktura przedsiębiorstw
z branży półprzewodnikowej to straty dla świata pod kątem technologicznym i rozwoju są praktycznie nieocenione.
Aktualnie może i Amerykański Intel próbuje nadgonić stratę do TSMC inwestując z pomocą rządu w rozwój swoich nowoczesnych technologii, ale nie jest powiedziane, że uda im się nadgonić konkurencje. W aktualnej sytuacji strata Tajwanu na rzecz Chin oznacza dwa scenariusze. Wzmocnienie się technologiczne Chin względem USA (gdzie w tej chwili dominuje Waszyngton) lub całkowita utrata miejsca produkcji najnowocześniejszych półprzewodników.
Rząd w Tajpej jest tego świadomy dlatego podobnie jak Amerykanie musi roztropnie rozgrywać swoją politykę. Na przykład USA stosuję politykę jednych Chin, która pozwala na zachowanie autonomii Tajwanu i dynamiki wolnego demokratycznego społeczeństwa na wyspie. Polega ona na tym, że Stany Zjednoczone uznają Chińską Republikę Ludową jako jedyny chiński rząd. I tym sposobem Stany rozgrywają obie strony.
Z jednej strony hamuje to Tajwan przed ogłoszeniem niepodległości i sprowokowaniem Pekinu do wojny, a z drugiej zrzuca ciężar wypowiedzenia wojny właśnie na Państwo Środka. Czego aktualnie decydenci z Pekinu nie chcą za bardzo zrobić. Umożliwia to Stanom utrzymywać relacje dyplomatyczne z oboma krajami oraz potencjalne wsparcie Tajwanu w przypadku konfliktu, a także negocjacje dwustronnych umów handlowych z Tajwanem czy dywersyfikacje łańcucha dostaw w kluczowych sektorach jak właśnie półprzewodniki.
Warto też podkreślić, że wojska amerykańskie już stacjonują na Tajwanie, a pomimo braku formalnego z Japonią to kraj Wschodzącego Słońca razem z Amerykanami jako wspólni sojusznicy opracowali już wspólny plan na wypadek ewentualnego kryzysu na Tajwanie. W ramach tego planu, siły zbrojne USA miałyby ustanowić tymczasowe bazy na łańcuchu wysp Nansei, rozciągającym się od Kyushu (jednej z czterech głównych wysp Japonii) do Tajwanu, a Japonia miałaby zapewnić wsparcie logistyczne, takie jak dostawy amunicji i paliwa.
Do 2011 roku Tajpej posiadało także porozumienia wojskowe z Koreą Południową, jednakże wtedy pod naciskiem Pekinu doszło do zerwania umów. Aktualnie w przypadku konfliktu między Tajwanem, a ChRL Korea Południowa nie byłaby stroną konfliktu zostając przy neutralności. Aczkolwiek w związku z dobrymi relacjami z Tokyo i Waszyngtonem można przypuszczać, że kraj udzieliłby pewnego rodzaju wsparcia Tajwanowi. Typu silne oświadczenia dyplomatyczne, symboliczne sankcje gospodarcze i zaopatrzenie sił USA za liniami frontu w nadziei na uniknięcie bezpośredniej konfrontacji z Chinami.
Zatem miejsce produkcji najnowocześniejszych półprzewodników na świecie, od których jest zależna światowa gospodarka, jest miejscem gry mocarstw i regionalnych dużych graczy. Wręcz można rzecz, że Tajpej starając się być ciągle numerem jeden w branży stara się uzależnić międzynarodową gospodarkę i globalne łańcuchy dostaw od siebie. Tajwan jest całkowicie świadomy, że być może od tego zależy ich niepodległość. Wręcz decydenci z Tajpej chyba nawet liczą iż międzynarodowa presja oraz naciski polityczne spowodowane strachem przed poważnym kryzysem technologiczno-gospodarczym z różnych stron świata odstraszą ChRL od potencjalnego ataku na wyspę.
Warto też wspomnieć o sankcjach nałożonych na ChRL przez administracją Bidena w sektorze półprzewodników. Mają one istotny wpływ na chiński przemysł chipowy i spowodowały wzrost popytu na produkowane lokalnie chipy, ponieważ obecnie większość najszybciej rozwijających się firm z tego segmentu produkcji znajduje się właśnie w Państwie Środka, co defacto zmusza Chińskich producentów do zaspokojenia własnego rynku i rozwoju we własnym zakresie bez zewnętrznych technologii. A chipy są bardzo ważnym elementem nie tylko rzeczy codziennego użytku jak samochody elektryczne, lecz jednocześnie są ważne w przemyśle zbrojeniowym. Więc przewaga technologiczna obecnego hegemona może odstraszać Chiny od potencjalnego ataku na Tajwan.
Podsumowując to Tajwan chciałby być niepodległym, wolnym, demokratycznym oraz drugim państwem Chińskim. Na co nie chce pozwolić Chińska Republika Ludowa rządzona przez komunistów. I tworzy to niekończący się impas, ponieważ jak rzekł sam Xi według mediów na spotkaniu z Bidenem w 2023 roku „Chiny wolą zająć Tajwan pokojowo, a nie siłą”. Można sądzić zatem, że jeśli Tajpej samo się nie podda lub nie dojdzie do pokojowego porozumienia obu krajów to Państwo Środka jest gotowe walczyć o swoją zbuntowaną według nich prowincje.