Przejdź do treści
Strona główna » Czy wojna odeszła z Kolumbii?

Czy wojna odeszła z Kolumbii?

Korekta: Kamila Szymczak II korekta: Małgorzata Nowak

24 listopada 2016 r. w stolicy Kolumbii – Bogocie – prezydent tego kraju Juan Manuel Santos i dowódca lewicowej partyzantki FARC (Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii) Rodrigo Londono podpisali ostateczne porozumienie pokojowe, kończące trwającą od 1948 r. wojnę domową. Był to najdłuższy konflikt zbrojny w historii Ameryki Łacińskiej. Wielu ludzi zastanawia się, jak to możliwe, że ta krwawa tragedia trwała tak długo. Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba się cofnąć do wieku XIX.

Prezydent Santos

Od Bolivara do Núñeza

Kolumbia, jak większość krajów Ameryki Łacińskiej, zbuntowała się w 1810 r. przeciwko hiszpańskiemu panowaniu. Wenezuelczyk Simón Bolívar, zwany “El Libertador” (“Wyzwoliciel”), oraz kolumbijski prawnik i generał Jose Santander, rozgromili Hiszpanów pod Boyaca w 1819 r., zapewniając tym samym niepodległość Kolumbii. Władzę przejęła arystokracja związana silnie z Kościołem Katolickim. Utworzyła ona Partię Konserwatywną. Burżuazja z wybrzeża Kolumbii, tradycyjnie antyklerykalna i powiązana z zagranicznym kapitałem, utworzyła z kolei Partię Liberalną. Oba ugrupowania aż do końca XX w. zdominowały życie polityczne w Kolumbii. Na tle innych krajów Ameryki Łacińskiej Kolumbia wyróżniała się brakiem wojskowych zamachów stanu. Armia zawsze była podporządkowana rządowi. Tym górzystym krajem rządzili ludzie wykształceni, z tytułami profesorów i doktorów. Kwitła wolna prasa. Nie było więźniów politycznych. Kraj był zdecentralizowany, a poszczególne prowincje miały dużą swobodę gospodarczą i polityczną. Przez cały XIX w. pod rządami konserwatystów Kolumbia rozwinęła rolnictwo plantacyjne (uprawa kawy, bawełny i trzciny cukrowej). Zyski ciągnęła jednak tylko arystokracja. Poddani chłopi żyli w dużej biedzie.

Wojna Tysiąca Dni

W latach 1880-1888 urząd prezydenta sprawował wybitny prawnik pochodzenia szlacheckiego, Rafael Núñez. Doprowadził on do uchwalenia centralistycznej konstytucji w 1886 r., która bardzo wzmocniła pozycję rządu. Kolumbia zmieniła nazwę ze Stanów Zjednoczonych Kolumbii na Republikę Kolumbii, a katolicyzm stał się jedyną oficjalną religią. W 1902 r. liberałowie z wybrzeża postanowili obalić konserwatywno-klerykalne rządy. Wybuchła wojna domowa zwana “Wojną Tysiąca Dni”. Obie strony dokonywały niezliczonych okrucieństw. Zginęło ponad 100 tysięcy ludzi.

Rozstrzelani uczestnicy bananowego strajku

W latach 1902-1930 Kolumbia, korzystając z boomu kawowego, świetnie się rozwijała. Zbudowano setki linii kolejowych i budynków użyteczności publicznej. Na ulicach kolumbijskich miast było coraz więcej samochodów, a w domach telefonów. Dysproporcje w zarobkach pomiędzy poszczególnymi klasami społecznymi były jednak ogromne i stale się pogłębiały. 12 listopada 1928 r. robotnicy plantacji bananów należących do amerykańskiej firmy United Fruit rozpoczęli strajk w mieście Ciénaga. Zarabiali wystarczająco dużo, ale odbywało się to kosztem pracy w niedzielę. Z tego powodu bananowi robotnicy nie mogli brać udziału w mszach katolickich. Rząd Stanów Zjednoczonych zagroził interwencją zbrojną. Konserwatywny prezydent Kolumbii hrabia Miguel Abadía Méndez zamiast bronić kraju przed Amerykanami, wysłał wojsko przeciwko strajkującym robotnikom. 6 grudnia grudnia 1928 r. na rynku głównym w Ciénaga zgromadziły się tłumy bananowych robotników, którzy mieli negocjować porozumienie z rządem. Niespodziewanie zostali otoczeni przez żołnierzy. Dowódca oddziału nakazał robotnikom opuścił plac, gdy zabrzmi trzeci sygnał trąbki. Przerażeni robotnicy zaczęli się rozchodzić, ale trzykrotny sygnał trąbki zabrzmiał zaledwie w ciągu pól minuty. Wtedy żołnierze zaczęli strzelać zabijając około 200 strajkujących robotników bananowych plantacji. Masakra wywołała szok i oburzenie w całej Kolumbii. Konserwatyści z kretesem przegrali wybory prezydenckie i parlamentarne w roku 1930.

Lider partyzantki, Rodrigo Londono

Rządy Liberałów

Nowy prezydent z Partii Liberalnej, Enrique Olaya Herrera, rozpoczął głębokie reformy społeczne. Uchwalono nowe ustawodawstwo pracownicze, objęto ochroną najniżej płatnych robotników i rolników oraz przeznaczono duże środki finansowe dla bezrobotnych i bezdomnych. W gospodarce, wbrew ideologii liberalnej, Herrera zapoczątkował cykl narodowego protekcjonizmu, który sprzyjał rozwojowi przemysłu z kapitałem narodowym jako podstawą bodźców rozwojowych. Miało to za zadanie przezwyciężenie kryzysu gospodarczego, który rozpoczął się na świecie w roku 1929. Tego typu politykę kontynuowali następni liberalni prezydenci Kolumbii: Alfonso López Pumarejo i Eduardo Santos Montejo. W 1946 r. Partia Liberalna nieoczekiwanie przegrała jednak wybory.

Od Bogotazo do La Violencia

Nowym prezydentem został konserwatywny polityk – hrabia Luis Mariano Ospina Pérez. W młodości był pierwszym kolumbijskim arystokratą, który pracował zawodowo, między innymi jako nadinspektor kolei w prowincji Antiqua oraz jako dyrektor szkoły górniczej. Pérez jawił się jako nowoczesny konserwatysta, który utrzymał w mocy większość liberalnych reform. Wyrósł mu jednak potężny rywal – polityk z Partii Liberalnej, adwokat Jorge Eliécer Gaitán. Gaitán pochodził z bardzo biednej rodziny i własnymi siłami, często głodując, ukończył studia prawnicze.  Był zdecydowanym faworytem wyborów, które miały się odbyć w roku 1950. 9 kwietnia 1948 r. Jorge Eliécer Gaitán po wyjściu ze swojej kancelarii został zamordowany przez psychicznie chorego kryminalistę Juana Sierra. Sprawca zabójstwa został zlinczowany przez przez wściekły tłum, a w Bogocie wybuchły krwawe zamieszki. Protestujący ostrzeliwali z broni palnej pałac prezydencki i wille arystokratów z Partii Konserwatywnej. Prezydent Kolumbii wysłał wojsko na ulicę. Wydarzenie te, znane jako “Bogotazo”, spowodowały śmierć ponad 3 tys. ludzi i doprowadziły do wybuchu kolejnej krwawej wojny domowej pomiędzy konserwatystami i liberałami, zwanej “La Violencia”. Bojówki konserwatystów i liberałów masakrowały całe wsie. Zatrzymywano autobusy międzymiastowe i rozstrzeliwano ich pasażerów. Wystarczyło, że jechali z departamentu uznanego za konserwatywny bądź liberalny.

Pierwszy zamach stanu w Kolumbii

Prezydent Pinilla

W 1950 r. nowym prezydentem Kolumbii został wybrany skrajny konserwatysta, a w młodości faszysta, Laureano Gomez. W kraju szalała już wojna domowa, a wybory odbyły się tylko w prowincjach kontrolowanych przez konserwatystów. Gomez ustanowił represyjne rządy, wprowadził cenzurę prasy i brutalnie prześladował działaczy Partii Liberalnej. Prześladował przeciwników politycznych. Ta postawa, jakże obca życiu politycznemu Kolumbii, doprowadziła do pierwszego w historii kraju wojskowego zamachu stanu pod przywództwem generała Gustavo Rojasa Pinilli. Zamach stanu poparli umiarkowani konserwatyści i liberałowie, licząc na to, że Rojas Pinilla przywróci pokój. Wkrótce okazało się, że są to mrzonki, a wojna domowa przybrała na sile.

Tajne porozumienie i nowe wybory

Gdy poległo już ponad 300 tys. osób i nie było już komu siać i orać, w 1956 r. w hiszpańskim mieście Benidorm Partia Konserwatywna i Partia Liberalna podpisały tajne porozumienie pokojowe. 6 grudnia 1957 r. obie siły wezwały naród kolumbijski do strajku generalnego. Wobec powyższych wydarzeń armia odmówiła poparcia dla generała Gustavo Rojasa Pinilli, który zrezygnował z pełnienia urzędu prezydenta Kolumbii. Nowa junta wojskowa rozpisała wybory prezydenckie i parlamentarne, które wygrał liberalny polityk Alberto Lleras Camargo. Obejmując prezydenturę 7 sierpnia 1958 r., uroczyście ogłosił koniec krwawej wojny domowej. Ustalono, że co cztery lata prezydentem będzie na przemian konserwatysta i liberał (ten pakt utrzymał się do 1974 r.).

Powstanie partyzantki

Tymczasem niektóre oddziały radykalnych liberałów walczących w wojnie domowej nie złożyły broni i zaczęły przekształcać się w lewicową partyzantkę. W odległych górskich dolinach zakładano komuny chłopskie, które rządziły się swoimi prawami. Rząd zdawał się je tolerować aż do 1964 r., kiedy to armia na rozkaz konserwatywnego prezydenta hrabiego Guillermo Leóna Valencia Muñoza zaatakowała te wspólnoty. Partyzanci uciekli do dżungli i utworzyli Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC). Ich członkami byli w większości chłopi, co wyróżniało ten ruch na tle Ameryki Łacińskiej, gdyż większość ugrupowań partyzanckich tworzyli ludzie wywodzący się z klasy średniej. Po zamieszkach studenckich w 1968 r. w kolumbijskich miastach powstała z kolei lewacka organizacja Armia Wyzwolenia Narodowego (ELN), składająca się z licealistów, studentów i robotników. Do tych dwóch organizacji partyzanckich dołączyła powstała w 1974 r. anarchistyczna frakcja M-19. Partyzanci różnych opcji atakowali posterunki wojskowe i koszary, wysadzali elektrownie i niszczyli plantacje. W 1980 r. członkowie M-19 wdarli się podczas przyjęcia do ambasady Republiki Dominikany, biorąc za zakładników kilkudziesięciu zgromadzonych tam dyplomatów z całej Ameryki Łacińskiej i Europy. Po trudnych i wyczerpujących negocjacjach wypuścili ich w zamian za uwolnienie swoich towarzyszy przebywających w więzieniach.

Włączenie się mafii

Na początku lat 80. XX wieku lewicowi partyzanci z FARC zaczęli dokonywać porwań, czym narazili się narkotykowym baronom. Wściekli bossowie mafii utworzyli prawicowe paramilitarne bojówki AUC do zwalczania partyzantki. Początkowo współpracowały one z rządem i armią, ale z biegiem czasu usamodzielniły się i zaczęły działać na własną rękę. Dopuściły się niezliczonych okrucieństw i gwałtów. W 1984 r. konserwatywny prezydent Kolumbii Belisario Betancourt wynegocjował z FARC zawieszenie broni. Lewicowi partyzanci wykorzystali je do umocnienia swojej pozycji w zdobytych przez siebie departamentach. W latach 80. i 90. XX w. kontrolowali 40% kraju. 6 czerwca 1985 r. partyzanci dokonali ataku na budynek Sądu Najwyższego w Bogocie. W trakcie walk zginęło ponad 120 ludzi, w tym 12 sędziów. Rozejm został zerwany. W 1990 r. anarchistyczna organizacja M-19 złożyła broń i przeszła do legalnej działalności politycznej. Na polu walki pozostała FARC i ELN. Na początku lat 90. XX w. FARC zaczęła handlować narkotykami, aby zaopatrzyć się w broń, amunicję i lekarstwa. Sytuacja partyzantów pogarszała się z roku na rok. Dostawy z krajów komunistycznych nigdy nie były duże. Kubański przywódca Fidel Castro wspierał ich tylko moralnie, występując często jako mediator.

Kolumbia na początku wieku XXI

Prezydent Uribe

W 2002 r. wybory prezydenckie w Kolumbii wygrał niezależny kandydat (ale z poglądów konserwatysta) Alvaro Uribe. Był pierwszym szefem państwa niepochodzącym z Partii Konserwatywnej lub Liberalnej. Postanowił za wszelką cenę zniszczyć prawicową AUC i lewicowe FARC i ElN. Dał ultimatum komendantom AUC – albo walka na śmierć i życie, ale poddanie się i zwrot zagrabionego majątku. Dowódcy prawicowych paramilitarnych bojówek wybrali to drugie. Wprawdzie czekało ich więzienie, ale prezydent dał słowo, że nie zostaną wydani do Stanów Zjednoczonych (Amerykanie oskarżali ich o przemyt kokainy). W 2006 r. AUC zakończyła działalność, ale komendanci ociągali się ze zwrotem pieniędzy. Alvaro Uribe zareagował bardzo ostro. Dowódcy AUC zostali wydani Amerykanom. Z lewicową FARC walka była znacznie trudniejsza. Zaprawieni w bojach partyzanci znali świetnie teren i nie zamierzali się poddać. Tracili jednak siły. W 2008 r. na atak serca zmarł w dżungli legendarny przywódca FARC, Jose Marulanda Velez, zwany “Pewny Strzał”, który był bojownikiem od 1948 r., najpierw jako liberał, a później jako komunista. W 2010 r. wojsko zastrzeliło w zasadzce jego następcę Alfonsa Cano.

Koniec wojny domowej

Wybrany na nowego prezydenta w 2010 r. najlepszy kolumbijski dziennikarz Juan Manuel Santos kontynuował wojnę z FARC. Partyzanci tracący grunt pod nogami zdecydowali się na rozmowy w roku 2012. Po żmudnych negocjacjach 26 września 2016 r. nowy lider FARC Rodrigo Londoño i prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos podpisali w Hawanie układ kończący krwawą wojnę domową. Za ten czyn prezydent Santos otrzymał w tym samym miesiącu Pokojową Nagrodę Nobla. 2 października 2016 r. traktat pokojowy został poddany głosowaniu w powszechnym referendum.  50,21% głosujących opowiedziało się przeciwko niemu, a 49,78% za. Taki wynik głosowania był szokiem, ale świadczył o tym, że połowa Kolumbijczyków jest zdecydowanie wrogo nastawiona do lewicowej organizacji FARC. W Kolumbii i całej Ameryce Łacińskiej zapanował smutek i przerażenie. Odrzucenie porozumienia pokojowego groziło eskalacją konfliktu. Na szczęście prezydent Kolumbii Santos jedyny raz w swojej karierze zignorował suwerenną decyzję swojego narodu. Rozmowy pokojowe były kontynuowane, a 24 listopada 2016 r. podpisano ostateczne zmodyfikowane porozumienie, które zostało ratyfikowane przez Izbę Reprezentantów i Senat Kolumbii. Prezydent Juan Manuel Santos w emocjonalnym telewizyjnym przemówieniu oświadczył, że chociaż szanuje decyzje ponad połowy Kolumbijczyków, to jednak nie może dłużej zaakceptować trwającej wojny i musi zakończyć walkę nawet wbrew swojemu narodowi. Ta fantastyczna przemowa została doceniona przez Kolumbijczyków, a poparcie dla pokoju zaczęło rosnąć. Niewielka lewacka organizacja ELN została wyłączona z procesu pokojowego ze względu na akty terrorystyczne, których się dopuszczała. Jest to jednak tak niewielka frakcja, że nie stanowi już żadnego zagrożenia dla Kolumbii.

Co czeka Kolumbię?

Naród kolumbijski szczyci się wielkimi pisarzami i poetami, ale przemoc ma we krwi. Kolumbijczycy są odważni, męscy i niełatwo przyznają się do porażki. Czy już na zawsze rozsądek zwyciężył nad emocjami? Przez wiele lat FARC walczyła z niesprawiedliwością i nędzą. Stały za nią miliony chłopów. Z biegiem czasu ta lewicowa organizacja zdegenerowała się i zamieniała w grupę przestępców handlujących narkotykami. Z kolei rządy Kolumbii, nieważne jakich opcji, zawsze deptały prawa najsłabszych. Z czasem jednak Partia Konserwatywna i Partia Liberalna bardzo się zdemokratyzowały i zbliżyły do problemów przeciętnego kolumbijskiego rolnika i robotnika. Dziś w Kolumbii kwitnie społeczeństwo obywatelskie. Związki zawodowe i organizacje społeczne działają bardzo prężnie, a konserwatyści i w mniejszym stopniu liberałowie zostali odsunięci na margines polityczny. W Kolumbii zapanował pokój, a wojna wybrała sobie inne rejony na świecie. Czas pokaże, czy już nie powróci do kraju kawy, niebotycznych gór i szmaragdowych karaibskich plaż.

Dodaj komentarz

Skip to content