Korekta: Łukasz Cieśliński
Pytanie, którego nienawidzi prawie każdy ekonomista: “czy kurs dolara wzrośnie czy spadnie?”. No i jest też tak nie bez przyczyny, bo spekulować zawsze można, ale pewności nikt nigdy mieć nie będzie. Wiem, że to duża odpowiedzialność jako eksperta i ekonomisty, szczególnie gdy na szali wystawia się swój dyplom i reputację. Ja jednakże, jako iż nie ukończyłem studiów z ekonomii (a z zarządzania), postaram się odpowiedzieć prosto i szczerze. Czy więc warto w tym momencie zainwestować w amerykańską walutę?
Taak.
Kursy Walut
No dobra, ale co to są w ogóle te kursy walut? Ano pokazuję i objaśniam. Kurs waluty oznacza ile takowy pieniądz kosztuje. Taki kurs oczywiście się waha, i tak jednego dnia zapłacimy więcej a innego mniej. Dlatego też wielu ludzi postanawia w to inwestować. Gdy przeczuwają, że w najbliższych dniach (tygodniach, czy nawet miesiącach) kurs danej waluty wzrośnie względem polskiego złotego – kupują ją.
No, ale co wpływa na to że dana waluta rośnie lub spada? Zasadniczo odpowiedź jest prosta i tłumaczy ją tzw. Prawo Popytu i Prawo Podaży (Tak, to samo, co na lokalnym bazarku!). Te, wzniośle brzmiące prawa, sprowadzają się do zapotrzebowania i chęci kupna. Gdy dużo ludzi chce kupić jakąś konkretną walutę, to jej kurs automatycznie rośnie, bo osoby sprzedające mają nadzieję na zarobienie na tym, bo czym dłużej czekają tym potencjalnie wyższy kurs może być. A jak wiadomo, gdy mało sprzedających, a dużo chcących kopić to i cena rośnie.
Jasne, to wszystko brzmi prosto, tylko uważny czytelnik zadałby pytanie: ,,Kiedy więc ludzie będą chcieli kupić daną walutę? Od czego to zależy?”. No i to właśnie jest problem, gdyż czynników jest bardzo wiele, bardzo skomplikowanych i bardzo różnych. Przykładowymi są np. stabilność polityczna w kraju rodzimym dla danej waluty, zainteresowanie inwestorów danym regionem, zmiany (lub utrzymywanie) stóp procentowych … i myślę że na tym zakończę żeby państwo mi nie posnęli.
Jak dziś wygląda kurs dolara?
Wielu z państwa zapewne pamięta jak jeszcze 10 lat temu ,,tradycyjnie” się mówiło, że dolar po 3 złote, euro po 4, a funt po 5. No i rzeczywiście przez dłuższy czas tak było. Jednakowoż od 2015 roku, gdy USA podniosło się z wielkiego kryzysu finansowego, dolar urósł… I od tego czasu utrzymuje stabilną pozycję w okolicach raczej 4 zł.
Kolejny wzrost nastąpił wraz z wybuchem wojny na Ukrainie. Inwestorzy, bojący się o bezpieczeństwo regionu i stabilność lokalnych inwestycji, zaczęli masowo sprzedawać złotówki. Sytuacji nie pomagał masowy dodruk pieniądza, rosnąca inflacja i inne działania ówczesnego rządu. W tamtym czasie złotówka straciła względem praktycznie każdej waluty na świecie (włączywszy lirę turecką, która wciąż ustala rekordy minimalnej wartości). To wszystko doprowadziło, iż dolar chwilami przekraczał nawet 5 zł ! W 2023 roku sytuacja się nieco ustabilizowała, tak iż chwilowo dolara zszedł na poziom 4 zł, kolejny nagły wzrost nastąpił po decyzji Rady Polityki Pieniężnej o (moim zdaniem bardzo niewłaściwej, i wbrew regułom ustalonym przez inne państwa) obniżce stóp procentowych nastąpił kolejny wzrost wartości dolara. Przybliżmy teraz trochę wykres.
w momencie pisania tego artykułu średni kurs za $1 wynosi 4,0453 zł
Jak widać złotówka umocniła się (a osłabiła dolara) tuż po ogłoszeniu wyników wyborczych i prognozie na zmianę władzy, a przede wszystkim odblokowanie KPO i innych pieniędzy unijnych. Kolejny spadek można zobaczyć kilka dni temu, gdy ogłoszono niższa inflację (3.2% względem 3.7% z zeszłego miesiąca). Nastąpiło to wobec utrzymywania, a nawet wcześniejszej groźby dalszego podnoszenia stóp procentowych. Inwestorzy spodziewają się spowolnienia gospodarczego USA, dlatego też postanowili masowo sprzedać dolara. ,,Czyli co, ma spadać a warto kupować?” Już tłumaczę!
Manewr Argentyński
Jak na początku wspomniałem, waluta rośnie jak więcej osób chce ją nabywać. Teraz więc zastanówmy się: kiedy najwięcej ludzi zapragnie nagle korzystać z danej waluty? Ano wtedy gdy obcy kraj wprowadzi ją u siebie. I tak właśnie może się stać po niedzielnych wyborach w Argentynie.
W państwie, z którego wywodzi się papież, jak i z rzeszą w większości państw Ameryki Południowej, prezydent ma bardzo silną pozycję. Trochę podobnie jak w USA, to on kieruje państwem. Argentyna, niegdyś jeden z bogatszych krajów regionu, a teraz… No cóż. Dziś wielu mieszkańców zmaga się w nim ze skrajnym ubóstwem. Gdy my narzekamy na wysoką inflację, to Argentyńczycy zmagają się z nią na poziomie około 100%, a nawet dwa dni temu opublikowano, iż wyniosła ona 143% (!).
Jak mój redakcyjny kolega Grzegorz pisał, obecnie w Argentynie rządzi peronizm. Gospodarczo ten ustrój nie jest odległy od komunizmu, a jeśli nie to już na pewno nie od radykalnego socjalizmu. Wobec znacznego wzrostu cen, opozycja wobec peronistów jest znacznie większa niż wcześniej. Pomimo tego kandydat partii rządzącej – Sergio Massa zdołał nieznacznie zwyciężyć w pierwszej turze. Niespodziewanie, z wynikiem 30%, drugie miejsce zajął Javier Milei. Ten radykalny zwolennik wolnego rynku, w poglądach społecznych prawicowy, może być przyrównany do Janusza Korwin-Mikke. Poglądy, jak i punkty programu obu panów są bardzo zbieżne. Jego przeciwnik z kolei jest przedstawicielem władzy i to w sposób bezpośredni, gdyż Massa pełni funkcję ministra Finansów. Obaj kandydaci są bardzo kontrowersyjni, jednakże tradycyjna Argentyńska centro-prawica w osobie w osobie Patricii Bllrich (uzyskała 3. miejsce i 24%) zdecydowała się poprzeć jednak Javiera Milei.
Javier Milei i Patricia Bllrich
Po tej niespodziewanej deklaracji poparcia, libertarianin Milei zaczął w sondażach regularnie wyprzedzać ministra finansów Massę. Mimo iż najczęściej ta przewaga jest minimalna (51/52% do 49/48%) to zdaje się ona rosnąć i w 6 na 7 listopadowych sondażach to właśnie Milei jest górą.
No dobrze, wszystko ładnie pięknie, ale co Argentyna ma wspólnego z dolarem? Okazuje się że bardzo wiele. Otóż Milei, jako jeden ze swoich sztandarowych postulatów, a zarazem lekarstwo na olbrzymią inflację, wskazuje … rezygnację z narodowej waluty na rzecz właśnie dolara !
Argentynę zamieszkuje obecnie ponad 45 milionów ludzi. Nawet wyłączywszy Indian, można śmiało stwierdzić, iż popyt na amerykańską walutę zdecydowanie wzrośnie. A jak wiadomo, ze wzrostem popytu przy utrzymaniu podaży wzrośnie cena… I właśnie dlatego uważam, iż warto w tym momencie zainwestować w dolara. Oczywiście za nic nie ręczę i niczego nie obiecuję, gdyż jasnowidzem nie jestem, mogę jedynie powiedzieć iż sam zainwestowałem więc nie jestem gołosłownym teoretykiem.
Dziękuję i zapraszam do komentarzy!