Jak zapewne państwo pamiętają, tuż przed rozpoczęciem ciszy wyborczej zaprezentowaliśmy naszą prognozę. Podsumowałem w tym artykule ostatnie sondaże, a także zaprezentowałem moje szacunki, a wyglądały one tak:
Powyższa prognoza przewidywała frekwencję na poziomie 60-65%. Podobna frekwencja była przepowiadana przez większość firm badających polityczne poglądy polaków.
Tymczasem przedziały poparcia komitetów wyborczych, wg wszystkich rzetelnych sondażowni, z odrzuceniem skrajnych wskazań, prezentowały się następująco:
➦ Prawo i Sprawiedliwość : 33% – 38%
➦ Koalicja Obywatelska: 27 – 32%
➦ Trzecia Droga: 8 – 13 %
➦ Lewica: 8 – 12%
➦ Konfederacja: 8 -11 %
➦ Bezpartyjni Samorządowcy: 1 – 3 %
Jak wszyscy doskonale wiemy, wysoka frekwencja znacząco zmieniła ostateczny rozkład głosów.
Jako, iż jestem z natury optymistą, zacznijmy od pozytywnych wniosków. Przede wszystkim należy wspomnieć, iż nasza redakcja poprawnie przewidziała kolejność zajmowaną przez poszczególne komitety wyborcze. Gdy przyjrzymy się ostatnim przedwyborczym sondażom, kolejność nie jest wcale tak oczywista, a najbardziej zaciekły okazał się być bój o trzecie miejsce. Jednakże zwycięzca okazał się nad wyraz wyraźny.
I tutaj kolejna pochwała, prognozowany przez nas wynik Trzeciej Drogi, był wyższy niż w większości badań sondażowych, lecz to właśnie nasza redakcja okazała się być bliższa prawdy. Podobnie jest z wynikiem Bezpartyjnych Samorządowców, których wynik okazał się być zaledwie o 0.3 punkta procentowego niższy niż prognozowaliśmy.
Teraz rozpocznę ciut mniej przyjemną (dla mnie) część tego artykułu. Przedstawię bowiem gdzie (i o ile) popełniłem błąd.
Zacznijmy po kolei:
➦ Prawo i Sprawiedliwość
W przedwyborczej prognozie, przypuszczałem iż nastąpi mobilizacja elektoratu Prawa i Sprawiedliwości na ostatniej prostej. Obejmować to miało szczególnie osoby, które nie interesują się polityką, lecz polityka socjalistyczna partii Jarosława Kaczyńskiego przekonała ich do zagłosowania na tę partię. To, w połączeniu z raczej dobrym występem premiera Morawieckiego w debacie TVP miało, moim zdaniem, wynik o 2.7 pkt procentowego wyższy niż w rzeczywistości.
Moim błędem było przewidzenie mobilizacji elektoratu PiSu, przy jednoczesnym zachowaniu frekwencji głównej partii opozycyjnej – Platformy Obywatelskiej. Komitet wyborczy Koalicja Obywatelska, pod przewodnictwem Donalda Tuska, dostał pod koniec kampanii zadyszki. Było to związane z kilkoma czynnikami. Przede wszystkim, wyborcy o światopoglądzie raczej lewicowym, ale gospodarczo popierający wolny rynek, zwrócili się ku Trzeciej Drodze. Koalicji, która w postaci Szymona Hołowni, odniosła wielki sukces na debacie prezentowanej w TVP. I, zdawałoby się, zaczęła przejmować kilka pkt. procentowych elektoratu, który wcześniej deklarował poparcie dla KO. Trzecia Droga, wykreowała także wizerunek jako alternatywy dla centowego wyborcy, który chce zagłosować przeciwko PiSowi. To wszystko w połączeniu ze słabym występem Donalda Tuska w trakcie debaty, miało dać przepływ elektoratu. I rzeczywiści, przepływ ten nastąpił, i to nawet w większym stopniu niż podejrzewałem. Jednakże wtórował mu wzrost frekwencji wśród wyborców chcących zagłosować przede wszystkim przeciwko partii J. Kaczyńskiego. Oni to, niejako naturalnie, zwrócili się właśnie ku KO, ponownie wyciągając ten komitet na pułap 30 % (niedoszacowałem ten komitet o 2,2 pkt. proc.). Z kolei Trzecia droga, mimo zajmowania w naszej prognozie wyniku wyższego niż w lwiej części sondaży, została przeze mnie niedoszacowana aż o 2,1 punkta procentowego.
Mniejszy błąd udało mi się popełnić przy Lewicy i Konfederacji. Partie te jednak najbardziej ucierpiały wskutek olbrzymiej frekwencji, a co za tym idzie polaryzacji. Oba komitety w większości przedwyborczych sondaży otrzymywały rezultat ocierający się o wynik dwucyfrowy. Niestety, pomimo zdobycia bardzo wysokiej liczby głosów przez obie partie (w obydwu przypadkach ponad półtora miliona), przy rekordowej frekwencji nie znalazło to przełożenia na satysfakcjonująca liczbę mandatów. Wobec prognozowanej niższej frekwencji, oba komitety zostały przez moja prognozę przeszacowane. I tak, Lewica zdobyła 1,02 pkt. proc. głosów mniej niż zakładałem. Konfederacja z kolei może się pochwalić poparciem o 1,47 pkt. proc. niższym niż przewidywałem w przedwyborczej prognozie.
Jak wspomniałem wcześnie, Bezpartyjni Samorządowcy uzyskali w naszej prognozie wynik zbliżony do tego jaki osiągnęli w wyborach. Wynik ich został przeze mnie zawyżony jedynie o 0,34 pkt. proc. Większy błąd popełniłem w sprawie komitetu Polska Jest Jedna. Komitet, któremu przewodził Rafał Piech, wbrew wszelkim prognozom i sondażom, o mało nie przebił wyniku Bezpartyjnych Samorządowców. Zdecydowana większość sondażowni oraz prognoz nawet nie ujmowała tego ugrupowania jako osobny komitet, lecz poparcie dla niego ujmowała w rubryce ,,inne”.
Podobny błąd niestety i ja popełniłem. Trudno więc jednoznacznie określić jaki jest błąd względem oficjalnych wyników przypadku mojej prognozy. W myśl rzetelnego dziennikarstwa postaram się to jednak przeanalizować. Tak abym subiektywnie nie zawyżył rzetelności mojej prognozy. W kategorii ,,inne” umiejscowiłem nieco ponad 0,4 %. PJJ otrzymała 1,63 % głosów, tymczasem pozostałe ,,inne” ugrupowania uzyskały nieco ponad 0,26 % głosów. Łącznie daje im to 1,89 %. Po odjęciu tego od mojej prognozy wychodzi na to, iż pomyliłem się aż o 1,49 punkta proc. niedoszacowując tym samym mniejszych ugrupowań.
Przeliczywszy wszystkie błędy i nieścisłości, tak oto wygląda błąd statystyczny naszej prognozy tuż sprzed wyborów:
Czy to dużo, czy to mało? Opowiem o tym w następnym felietonie, którego mogą się państwo w najbliższym czasie spodziewać!
Eeeeeej to w sumie nieźle i tak wam wyszlo mimo błędow blisko nawet