Korekta: Kamila Szymczak, Katarzyna Pokrywczyńska
Miażdżące i bezapelacyjne zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości (37, 58 % głosów) w wyborach parlamentarnych 25 października 2015 wstrząsnęło polską sceną polityczną. Po raz pierwszy od 1989 r. jedna partia polityczna uzyskała większość absolutną i stworzyła rząd. Liberalna część polskiego społeczeństwa zareagowała utworzeniem Komitetu Obrony Demokracji (2 grudnia 2015 r.). Członkowie KOD-u przeprowadzali dziesiątki marszów protestacyjnych i wieców. Mateusz Kijowski – jeden z ojców-założycieli KOD-u nieustannie straszył polskie społeczeństwo groźbą dyktatury PiS i odebraniem tak z trudem wywalczonych w 1989 roku swobód obywatelskich. Mówił nawet o możliwości faszyzacji Polski.
Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość jest konglomeratem doktryn i ideologii. W żadnym wypadku nie można nazwać PiS partią prawicową. Prawo i Sprawiedliwość przypomina Partię Sprawiedliwości z Argentyny, z czasów pierwszej prezydentury generała Juana Domingo Perona (1946-1955). Na czele nieomylny wódz-lider, populistyczna retoryka, nacjonalizm i religia katolicka, groźby wobec opozycji i spore reformy socjalne. Wielu politologów się zastanawia dlaczego Platforma Obywatelska przegrała wybory w 2015 i 2019 roku, skoro dochód narodowy PKB przez ostatnie osiem lat rósł w Polsce w bardzo szybkim tempie. Nie rozumieją, że sam wzrost gospodarczy nie przekłada się na realne zarobki i poziom życia społeczeństwa.
Rząd Platformy Obywatelskiej zgromadził duże fundusze, ale nie zamierzał podnieść poziomy życia przeciętnego Polaka. Za czasów PO budowano infrastrukturę, taką jak stadiony, biurowce i autostrady, ale przeciętna płaca minimalna i pomoc dla rodzin wielodzietnych pozostały na bardzo niskim poziomie. Przypominało to sytuację w Iranie w latach 70-ych XX wieku. Pod rządami cesarza Muhammada Reza Pahlavi, Iran zanotował fantastyczny wzrost gospodarczy, ale większość społeczeństwa na tym nie skorzystała.
Prawo i Sprawiedliwość zrealizowało bardzo ważny projekt 500+”, który zapewnia co miesiąc 500 złotych na drugie i kolejne dziecko. Ta inicjatywa bardzo poprawiła status materialny wielu polskich rodzin. Od 1 stycznia 2024 roku kwota ta wzrośnie do 800+. Drugi projekt PiS to ,,Mieszkanie+”, który zakłada wynajem mieszkań po cenach znacznie korzystniejszych od rynkowych. Dzięki niemu młodzi Polacy mieli mieć swoje lokum i możliwość zakupu na własność wynajmowanych lokali. Okazuje się, że pieniądze znalazły się w budżecie na te bardzo ważne programy, co dowodzi, że liberalny rząd Platformy Obywatelskiej był dusigroszem sprawującym władzę w imieniu nielicznej oligarchii.
W niektórych kręgach polskiego społeczeństwa bardzo duże obawy budzi jednak wewnętrzna polityka PiS. Politycy PiS zwolnili z telewizji publicznej wielu liberalnych dziennikarzy i zapowiedzieli utworzenie ,,mediów narodowych”. Konflikt wobec orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 9 grudnia 2015 roku pokazał, że prezydent Polski Andrzej Duda i kierownictwo PiS lekceważą konstytucję kraju, co powinno być bardzo dużym dzwonkiem alarmowym dla Polaków. Jeszcze większe obawy budziła ,,ustawa inwigilacyjna”, która weszła w życie 7 lutego 2016 r. Na jej podstawie służby specjalne mogą zakładać podsłuch, podglądać ludzi w pomieszczeniach, środkach transportu lub miejscach innych niż publiczne, kontrolować korespondencję (w tym elektroniczną i przesyłki pocztowe) oraz uzyskiwać dane z informatycznych i urządzeń telekomunikacyjnych. Wprawdzie łączny okres kontroli nie może przekroczyć 18 miesięcy, ale małe to pocieszenie. Służby specjalne będą wiedziały do kogo dzwonimy, gdzie się logujemy i ile czasu spędzamy w sieci. 2 lipca 2016 r. weszła w życie także ustawa antyterrorystyczna, która pozwala bez zgody sądu blokować strony internetowe danej osoby i pozwala na “specjalne użycie broni” (strzelać, by zabić), czego polskie prawo dotąd nie przewidywało.
Rząd Mateusza Morawieckiego niszczył także wolne i niezależne sądownictwo i szykanował sędziów, którzy mieli odwagę przeciwstawiać się tej polityce i bronić niezależności sądów. Znowelizowano przepisy dotyczące Krajowej Izby Sądowniczej, uchwalono ustawę o ustroju sądów Powszechnych co naruszało zasadę trójpodziału władz i powołano do życia Izbę Dyscyplinarną, która była organizacyjną częścią Sądu Najwyższego i służyła do szykanowania sędziów niewygodnych dla rządzącej partii. W lipcu 2021 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazał Polsce natychmiastowe stosowania przepisów pozwalających Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego uchylanie immunitetów sędziowskich. W związku z niewykonaniem tego nakazu na Polskę nałożono karę w wysokości 1 miliona euro dziennie. Na skutek nacisku Unii Europejskiej rząd Prawa i Sprawiedliwości się ugiął i 15 lipca 2022 roku ten dziwny organ została rozwiązany.
Za rządów Prawa i Sprawiedliwości gwałtownemu pogorszeniu uległy stosunki z Niemcami i Unią Europejską. Politycy PiS straszyli Polaków odebraniem naszemu krajowi suwerenności przez Berlin i Brukselę i nielegalnymi imigrantami w związku kryzysem uchodźczym na granicy polsko-białoruskiej od 2020 roku. To budziło niepokój pewnej części Polaków, ale większość społeczeństwa zwracała bowiem bardzo dużą uwagę na sprawy socjalne a nie polityczne i kierownictwo PiS doskonale to rozumiało.
Prawo i Sprawiedliwość jest partią populistyczną, która jak kameleon dostosowuje się do zmieniającej sytuacji politycznej. Mało kto pamięta, że PiS sprawujący władzę (w koalicji z Ligą Polskich Rodzin i Samoobroną) w latach 2005-2007 prowadził bardzo liberalną politykę gospodarczą. Jednak w obecnej sytuacji polityka socjalna przysporzyła Prawu i Sprawiedliwości bardzo dużo głosów biedniejszej części polskiego społeczeństwa. Prezes PiS Jarosław Kaczyński szedł w ślady premiera Węgier Viktora Orbana, premiera Indii Narendra Modi i prezydenta Turcji Recepa Erdogana. Narracja była prosta: silna władza podbudowana autentycznymi sukcesami gospodarczymi, przedstawianie opozycji jako wroga i hipernacjonalizm zapewniają sukces.
Takie rządy nie są jednak przygotowane na kryzys gospodarczy. Prawo i Sprawiedliwość jest monolitem dzięki charyzmie swojego lidera Jarosława Kaczyńskiego. Czy po jego śmierci lub przegraniu wyborów parlamentarnych PiS stałby się normalną centroprawicową partią? Raczej to wątpliwe. Konglomeraty potrzebują ciągle liderów. Bez nich nie potrafią funkcjonować. Populizm potrzebuje szefa. “Boss” nagradza, poucza i karze. Optymistyczny wariant, że po odejściu prezesa Kaczyńskiego władzę w PiS obejmą technokraci jest mało prawdopodobny. Prawo i Sprawiedliwość jest partią wodzowską, a żaden wódz nie lubi silnych i polityków w swojej organizacji. Jarosław Kaczyński to człowiek bardzo konfliktowy. Potrafi rozniecić ogień, którego nie jest w stanie ugasić.
Prawo i Sprawiedliwość wygrywało dwukrotnie wybory parlamentarne i to bardzo dużą większością, ponieważ politycy liberalnej Platformy Obywatelskiej byli aroganccy i oderwani od spraw przeciętnego Polaka. PiS przejął prawie wszystkie społeczne hasła postkomunistycznej lewicy i skrajnej prawicy. Klasa średnia jest w Polsce słaba i ciągle wymaga wsparcia ze strony
państwa. Mimo że komunizm upadł w Polsce 34 lat temu, to nie wykształciło się społeczeństwo obywatelskie. To wszystko działało na korzyść PiS. W polityce następuje jednak tak zwane ,,zużycie materiału”.
15 października 2023 r. wybory parlamentarne w Polsce wygrało Prawo i Sprawiedliwość uzyskując bardzo wysoki wynik 35,38%, ale to opozycja będzie mieć większość w obecnym polskim Sejmie. Koalicja Obywatelska (30,70%), Trzecia Droga (14,40%) i Nowa Lewica (8,61%) mają zdecydowaną przewagę nad PiS-em. Skrajnie prawicowa Konfederacja uzyskała niski wynik na poziomie 7,16% i w żadnym wypadku nie będzie ewentualnym koalicjantem z Prawem i Sprawiedliwością, ponieważ obie partie nie mają większości w Sejmie i nie są w stanie utworzyć rządu.
Po wygranych, a de facto przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych, prezes tej formacji politycznejpowiedział, że wiele jeszcze może się wydarzyć i będzie ciekawie. Niektórzy obserwatorzy polskiej sceny politycznej uznali to za groźbę nie uznania wyników wyborów parlamentarnych i chęć choćby siłowego pozostania u władzy. Taki scenariusz wydaje się jednak mało prawdopodobny w kraju należącym do Unii Europejskiej. Ewentualne nieoddanie władzy przez Prawo i Sprawiedliwość wywołałoby lawinę ogromnych protestów ulicznych, strajków i przypuszczalnie doprowadziłoby do zawieszenia Polski w strukturach Unii Europejskiej i sankcji gospodarczych. Nie da się do końca przewidzieć procesów politycznych.
W przypadku Prawa i Sprawiedliwość można przypuszczać, że ta partia utrzyma się na polskiej scenie politycznej przez wiele lat, ponieważ ma stały i zdyscyplinowany elektorat, a programy socjalne budzą poklask dużej części polskiego społeczeństwa i żadne afery z udziałem polityków PiS nie zdołały podważyć zaufania do tej formacji dużej części polskiego społeczeństwa. Podobnie rzecz się ma z peronistowską Partią Sprawiedliwości, która mimo brutalnego populizmu i ogromnych wewnątrzpartyjnych podziałów jest od 1945 roku jest decydującym graczem na argentyńskiej scenie politycznej.
Wybory parlamentarne z października 2023 roku przyniosły decydującą zmianę polityczna w Polsce, ale nie wskazały kategorycznie zwycięzcy. Najprawdopodobniej Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga, być może z Nową Lewicą utworzą nowy gabinet. Wtedy Prawo i Sprawiedliwość przejdzie to ,,totalnej opozycji” podważając wszystkie działania nowego rządu. Polskę czeka trudny okres i być może tak należy interpretować słowa prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, który mówił, że będzie ciekawie na polskiej scenie politycznej.