Rosyjskie media opublikowały nagranie, na którym widać, że Władimir Putin pojawił się w Derbencie, najdalej na południe wysuniętym mieście rosyjskim położonym na terytorium Dagestanu, gdzie odbył spotkanie z tłumem czekających na niego osób. Jak przekazała rosyjska agencja informacyjna TASS, Putin przybył do Derbentu na spotkanie w sprawie turystyki, spotkanie się z szefem Republiki Dagestanu Siergiejem Melikowem i kilka innych wydarzeń.
Według doniesień medialnych to nie mógł być prezydent Rosji, gdyż, jak może się wydawać, głowa państwa prowadzącego wojnę nie może czuć się pewnie, wchodząc pomiędzy ludzi bez żadnej ochrony. Swoje trzy grosze dorzuca były minister spraw zagranicznych Rosji, Andriej Kozyrew, który twierdzi, że Putin to bakteriofob i nigdy nie wszedłby do niesprawdzonego, podstawionego tłumu i zaczął ściskać ludzi. W normalnych okolicznościach Władimir Putin nie robił takich rzeczy; do tłumów potrafi przemawiać zza kuloodpornej szyby, a ze światowymi liderami niespecjalnie się spoufala. Może to oznaczać, że prawdziwy Putin “ukrył się w jednej ze swoich lokacji”, a Dagestan odwiedził jego sobowtór. “Putina przeraziły ostatnie wydarzenia” — uważa były rosyjski minister.
Bunt Prigożyna zmienił diametralnie sytuację w całej Rosji. Opublikowane przez niezależne rosyjskie media zdjęcia satelitarne pokazują, że w jednostce wojskowej pod Osipowiczami na Białorusi w ostatnich dniach pojawiły się liczne namioty. Radio Swoboda podało do wiadomości, że może to oznaczać budowę obozu polowego przez wagnerowców, którzy po nieudanym buncie wyjechali z Rosji. “Część sił Grupy Wagnera może przenieść się na Białoruś wraz z samym Jewgienijem Prigożynem” – donosi amerykański Instytut Studiów nad Wojną w opublikowanej ostatnio analizie. W swoim przekazie spostrzegli też, że Osipowicze znajdują się ok. 200 km od granicy Białorusi z Ukrainą, co nie musi oznaczać natychmiastowego zagrożenia dla Ukrainy w razie ponownego połączenia sił grupy Prigożyna z regularnymi siłami rosyjskimi.