Przejdź do treści
Strona główna » O żołnierzach wyklętych słów kilka

O żołnierzach wyklętych słów kilka

Od ponad 20 lat 1 marca w Polsce co roku obchodzony jest Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych. Mało który temat budzi takie kontrowersje oraz tworzy polaryzację w społeczeństwie jak podziemie antykomunistyczne na powojennych ziemiach Polski. Z jednej strony mamy SLDowskich przedstawicieli w parlamencie oraz długoletnich aparatczyków PRL którzy przy każdej debacie na ten temat potrafią obrzucić członków podziemia błotem, z drugiej ONRowskie organizacje oraz pseudokibiców z hasłem „Bóg, Honor, Ojczyzna” na przedniej części garderoby, oraz „Cześć i Chwała Bohaterom” na języku. Przykrym jest fakt, że temat jest wykorzystywany w największej części w celach politycznych, niż edukacyjnych. Jeśli o edukacji mowa, teraz kilka faktów.

Lipcem, roku 1944 zostaje wydany Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, który ustanawia jako jedyną legalną władzę na ziemiach Polskich, Krajową Radę Narodową, a rząd Polski na uchodźctwie jako bezprawny i samozwańczy. Niespełna tydzień wcześniej na Wileńszczyźnie finalizuje się akcja „Ostra Brama” zakończona uwięzieniem przez Armię Czerwoną uczestników powstania antyniemieckiego. Sygnały takie docierające do członków Armii Krajowej oraz NSZu, nie pozostawiały złudzeń że nie przychodzi do nich wyzwolenie, lecz zmiana okupanta. Po utworzeniu Tymczasowego Rządu Republiki Polskiej z Osóbką Morawskim nastąpiło wycofanie uznania dyplomatycznego przez Wielką Brytanię i USA rządu polskiego na uchodźctwie. Armia Krajowa która od początku była nakierowana na walkę z hitlerowskim okupantem, po wycofaniu się wojsk niemieckich z terenów Polski została oficjalnie rozwiązana 19 stycznia 1945 roku z rozkazu Leopolda Okulickiego. Nieoficjalnie jednak, Okulicki nakłaniał dowódców AK do nieujawniania się po wkroczeniu Armii Czerwonej. Przyczyną takiej decyzji była zapewne świadomość w środowisku Armii Krajowej, że nowo przybyła armia oraz władza, nie będzie w stosunku do nich pasywna. Skutkiem było utworzenie nowych organizacji mających na celu walkę z nowym okupantem, jak WiN powstały z Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj, NZW, KWP oraz kontynuację walki przez środowiska NSZ. Nie powinno być w tym nic bulwersującego, mamy przecież organizacje składające się z tysięcy Polaków chcących walczyć o niepodległość swojego kraju. Niestety tutaj pojawia się pierwszy problem, większość z tych organizacji niepodlegała żadnemu rządowi, jak to było w przypadku zwierzchnictwa rządu londyńskiego nad AK w trakcie wojny. Prostym tokiem myślenia gdy mamy armię bez własnego rządu, którego wykonywałaby rozkazy, mamy tu do czynienia z samowolką i albo zorganizowaną grupą przestępczą, albo bandą. Sami dowódcy jak Żubryd czy Ogień na „swoich” terenach byli Generalissimusami, stanowili własne prawo, wykonywali to prawo, i w oparciu o to prawo wykonywali wyroki. Sama ta kwestia stawia bardzo wiele do życzenia jeśli chodzi o uznanie legalności ich działań. Drugą kwestią jest sprawa kontrowersji co do działań tzw. „Żołnierzy Wyklętych”. 

Takie postacie jak „Ogień”, „Bury”, „Łupaszka” i wielu innych jest wystawianych na piedestał podczas marszy państwowych, lokalnych jako przykład heroizmu, niezłomności oraz walki o dobro Polski.

Romuald Rajs ps. „Bury” odpowiada za ludobójstwo w Puchałach Starych (30 pomordowanych), pacyfikacje wsi Zanie i Szpaki (31 osób spalonych żywcem) oraz za zbrodnie w Zaleszanach (16 osób zabitych). Pani Maja Leoniuk która była świadkiem tej ostatniej akcji wspominała że do ich domostwa wszedł “Bury”, strzelił w sufit i groził cywilom “Wasza wieś pójdzie z dymem do nieba a wy przestaniecie istnieć”. Wszystkie te akcje nie miały podłoża walki z sowieckim okupantem, lecz były to zwykłe czystki etniczne (dowodem na to niech będzie fakt że Bury wypuszczał pojmanych którzy deklarowali polskie pochodzenie oraz wiarę katolicką). Podczas przesłuchań, mimo że nie stosowano wobec „Burego” przymusu fizycznego, ze względu obietnicy wyjścia na wolność zgodził się na współpracę z UB. Ujawnił kontakty konspiracyjne i adresy, podał miejsca pobytu swoich współpracowników, oraz zrzucając z siebie winę oskarżył ich o dokonanie pacyfikacji wsi oraz mordy. 19 listopada zaproponował przesłuchującym że jeśli go wypuszczą to odnajdzie dla nich „Huzara” oraz „Młota”.

20 czerwca 1944 kolaboracyjna policja litewska zamordowała w Glinciszkach łącznie 39 Polaków. Bierny w tej sytuacji nie był „Łupaszka”. Na wieść o tym incydencie, w ramach odwetu rozkazał pacyfikacje wsi Dubinki, jednocześnie łamiąc rozkaz komendanta okręgu Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” z 12 kwietnia zakazujący represji na ludności cywilnej. Podczas zbrodni zgineło blisko 30 osób narodowości litewskiej, niczemu winnej, na zasadach odpowiedzialności zbiorowej. 

Józef Kuraś ps. „Ogień” w trakcie II wojny światowej, był współpracownikiem Armii Ludowej, z którą prowadził akcje propagandowe, również oskarżając Armię Krajową o współpracę z Gestapo, popierał program PKWN oraz uznał Krajową Radę Narodową. Podporządkował swój oddział sowieckiej komendaturze, z nominacji Zofii Gomułkowej (żony I sekretarza Władysława Gomułki) został szefem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, jednak po rozpoczęciu przeciwko niemu śledztwa uciekł do lasu, nie podporządkował się żadnemu z ośrodków konspiracyjnych i działał na własną rękę. W kwietniu 1946 w Rabce uprowadzono z jego polecenia siedmioro żydowskich dzieci z sanatorium i zabito najprawdopodobniej z przyczyn etnicznych (ciężko uwierzyć że dzieci z sanatorium stanowiły dla oddziału Ognia na tyle duże zagrożenie by inaczej to motywować). Według świadków podczas jego działalności na Słowacji w rejonach Spiszu i Orawy, jego oddział miał dopuszczać się grabieży, terrorów oraz gwałtów, nawet Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej odcina się od “Ognia” oraz twierdzi że ofiar jego działalności było ok. 430. 

Są to wszystko przykłady które powinny nakłonić do refleksji, oraz zastanowienia się kogo wychwala się na marszach, przypina ładkę nieskazitelnych bohaterów. Pragnę tu tylko zaznaczyć, nie wszyscy członkowie podziemia niepodległościowego po II wojnie światowej dopuszczali się tego typu czynów. Przeważająca część z nich (wnioskuje po przesłuchanych wielu wywiadów, relacji) idąc do lasu miała motywacje niepodległościowe. Przecież ani w trakcie II wojny światowej, ani po nie było przymusowego poboru do podziemia, szedli ci co się dobrowolnie na taki krok decydowali. Nie można łączyć grup rabunkowych z partyzantką, bo przecież i takie były. W dużej części oddziałów istniał kodeks honorowy, za kradzież czy gwałt- kara śmierci. Przykładem tego typu może być Hieronim Dekutowski “Zapora” który według wspomnień Mariana Pawełczaka “Morwa” zawsze planował tak akcje, by możliwie jak najmniej zgineło partyzantów po jego stronie. 

Niestety, tak samo jak w PRLu, dzisiaj patrzymy na tamte wydarzenia czarno-biało. Dla przykładu przed transformacją ustrojową dla władz Armia Ludowa to byli jedyni słuszni wojownicy o sprawę, a Narodowe Siły Zbrojne bandytami. Teraz szala zmieniła się o 180 stopni, ci co byli herosami są zbrodniarzami, a ci co byli przedstawiani jako bandyci są wystawiani na piedestał. Z tym że historia nie jest zero-jedynkowa. Wszystkie oddziały leśne, musiały jakoś przeżyć, więc zbierano po wsiach kontyngent. Po 1947 roku ludzie którzy mieli dość wojny, nie chcieli się nigdzie angażować, założyć rodziny i normalnie funkcjonować byli siłą zobowiązani do oddawania jedzenia, czy dóbr z gospodarstwa. Nikt nikogo o zdanie nie pytał, ludzie bardzo często przez to ryzykowali że w każdej chwili zostaną oskarżeni o współpracę z “reakcją”.  

Ciężko oceniać też sam cel działań WiNu oraz innych organizacji które stawiały zbrojny opór władzy. Ludzie dzielą się na tych co twierdzą “że nie można było być wtedy biernym i walczyć o wolną ojczyznę” oraz tych co twierdzą że “należało wtedy odbudowywać ojczyznę”. Trzeba pamiętać że przewaga oponenta była ogromna, nie mówię już o samym MO, KBW, LWP ale o NKWD i oddziałach armii czerwonej, której przezwyciężyć nie potrafił nawet Hitler ze wszystkimi dywizjami sojuszniczymi. Trudno stwierdzić na ile realna była wizja III wojny światowej, która według dowódców mogła nadejść w każdej chwili. Mimo to, dla mnie bolesnym jest fakt że wielu młodych ludzi, którzy z pobudek patriotycznych narażali życie, przez lata byli prześladowani przez władzę, albo co gorsza, torturowani i mordowani. Ich oprawcy, funkcjonariusze UB, sędziowie którzy wykonywali wyroki służąc Związkowi Radzieckiemu, w Polsce po 89 roku dożywali spokojnej starości, pobierali emerytury. Większość z nich nawet nie staneła przed sądem. To tylko pokazuje jak trudna w ocenie jest historia. Z tego powodu nie powinniśmy jej mitologizować, dzielić na czarne i białe, kategoryzować na bohaterów i antybohaterów, generalizować z powodu jednego czy kilku incydentów. 

1 komentarz do “O żołnierzach wyklętych słów kilka”

  1. Pingback: I Gala Nagrody im. Andrzeja "Ibisa" Wróblewskiego już w środę - Politics Now

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content